Przyszedł czas przygotowania wystawy. Firma dokonała nareszcie zakupu 300 zdjęć różnego formatu. Teraz należało ułożyć z nich opowieść, zrozumiałą narrację, oprawić, dołożyć w miarę możliwości podpisy pod każde lub grupę zdjęć, zająć się stelażem ,aranżacją całości i wystawa gotowa. W najbliższych miesiąca miała zostać pokazana w kilku miastach, w różnych niestety salach.
Największym wyzwaniem okazała się oprawa zdjęć. Bo jak je pokazać , gdy są czarno-białe i kolorowe, duże, większe i wielkogabarytowe. Co zrobić aby oprawa podkręciła jakość wystawy a nie przytłoczyła ją. Dyskusja na temat sztuki oprawiania obrazów i zdjęć nie zaprowadziła nas donikąd. A właściwie tak, wszystko wskazało na jeden wybór ,czyli antyramy.
Można oczywiście pokusić się o oprawę zdjęć w szkło i drewniane czy plastikowe ramy. Ale nie da się dobrać je kolorystycznie tak aby nie powstało miasto z tęczy i co ważniejsze, aby zdjęcie było oprawione profesjonalnie należy dobrać do niego indywidualnie szerokość ramy i jej kolor. No i jeszcze niektóre wymagają wręcz passpartou. Czyli ostatecznie wybór wszystkich padł na antyramy, czyli oprawę bez ramy. Jedyny stały element to „plecy” zdjęcia drewniane, tekturowe czy inne oraz haczyki. A całe zdjęcie zostaje ukryte pod szkłem lub plexi.
Ostatnim elementem danym pod rozwagę to wybór szkła czy plexi. Szkło wygląda szlachetniej, Dodaje zdjęciu elegancji i podkreśla jego walory, może być antyrefleksyjne, co w wystawiennictwie jest niezwykle istotne. Zresztą plexi też może mieć tę właściwość. Kiedy eksponuje się zdjęcia w zamkniętej powierzchni, w warunkach wystawy, potrzebne jest sztuczne oświetlenie. Najlepszym oświetleniem jest punktowe, nie za mocne.
Papier nie lubi nadmiaru światła. Traci wtedy kolor i blednie. Ale gdy musimy zamontować ogromną czasem ilość punktów oświetleniowych, trudno uchronić się przed blikami odbijającymi się w szkle czy plexi. Nieustannie walczymy więc, aby ograniczyć punkty i zminimalizować różnorodność kierunków oświetlenia.